W sobotę o godz. 15 Granit Bychawa podejmie POM Iskra Piotrowice
Michał Orłowski (z piłką) jest autorem jedynej bramki dla POM w tym sezonie
(Fot. WOJCIECH NIEŚPIAŁOWSKI)
Spotkaniom Granitu Bychawa z POM Iskra Piotrowice od dawna towarzyszy gorąca atmosfera.
Obie miejscowości dzieli zaledwie kilkanaście kilometrów, a kibice obu drużyn nie przepadają za sobą. W sobotę o godz. 15 dojdzie do kolejnej konfrontacji lokalnych rywali.
Wiele osób pyta mnie o samopoczucie przed tym spotkaniem. Nie wiem skąd wzięły się takie animozje pomiędzy obiema miejscowościami. Do sobotnich zawodów podchodzę jak do zwykłego meczu – stara się tonować nastroje Konrad Maciejczyk, opiekun POM.
– Znamy się z zawodnikami POM-u bardzo dobrze i szanujemy się nawzajem. Kilku z nas ma za sobą przeszłość w Piotrowicach i z pewnością będzie chcieli coś udowodnić tamtejszym działaczom – zapowiada Jarosław Stępień, trener Granitu, który przez pięć lat reprezentował barwy POM-u.
Inni piłkarze Bychawy z lokalnym rywalem w CV to m.in. Krystian Sobkowicz czy Sylwester Lis. Ten ostatni był grającym trener POM-u, a swoich ówczesnych podopiecznych opuścił dopiero wiosną tego roku. Działacze mieli wówczas sporo pretensji do Lisa o to, że zostawił zespół tuż przed startem rundy rewanżowej.
– Nie dogadaliśmy się w pewnych kwestiach, ale rozstaliśmy się w koleżeńskiej atmosferze. Dla mnie jest to olbrzymia podróż sentymentalna, bo dla tej drużyny zostawiłem sporo zdrowia. Teraz jednak jestem w Granicie i chcę wygrywać dla tego zespołu. Czy będę cieszył się ze zdobytego gola? Tak, bo trafienia zawsze mnie radują – powiedział Sylwester Lis.
Jak będzie wyglądał sobotni mecz? – Najprawdopodobniej będziemy musieli grac atakiem pozycyjnym. To mnie nie przeraża, bo mam bardzo kreatywnych zawodników.
Każdy nasz rywal stara się murować bramkę, ale my zawsze jesteśmy w stanie rozmontować te zasieki – tłumaczy Stępień, który jest podporą ofensywy Granitu. Inni piłkarze, na których warto zwrócić uwagę to Lis, Sobkowicz, Kamil Nakonieczny czy Paweł Myśliwiecki. Wszyscy oni w tym sezonie już wpisywali się na listę strzelców.
Z kolei POM dysponuje jedną z najsolidniejszych linii defensywnych w całej lidze. Radosław Tracz między słupkami i dobrze współpracujący blok obronny są podstawą niezłej gry w tyłach.
Na razie najbardziej zawodzi atak, bo POM do tej pory zdobył tylko jedną bramkę autorstwa Michała Orłowskiego.
– W meczu ze Sławinem marnowaliśmy dogodne okazję na potęgę. Z kolei spotkanie z Piaskovią zostało ustawione przez szybko zdobytą bramkę przez Jacka Niedzielskiego. To spowodowało, że przez godzinę biliśmy głową w mur. W sobotę chcemy zagrać otwartą piłkę i nie zamierzamy się bronić. To będzie bardzo atrakcyjne widowisko – powiedział Maciejczyk.